(od)lot
O ten wpis prosiło mnie wiele z Was pisząc w komentarzach pod postami z naszych podróży zapytania o rady na podróże samolotem z dzieckiem. Długo uważałam, że to bez sensu abym o tym pisała, bo „to wszystko jest takie oczywiste” … ale zaczęłam przypominać sobie siebie jako mamę przed pierwszym lotem ze Staśkiem do Barcelony ( miał wtedy 3,5 miesiąca)- ile miałam wtedy obaw i wątpliwości. Przez te cztery lata częstych lotów z dzieckiem zdecydowanie nabrałam wprawy w tej kwestii i mam już swoje sprawdzone sposoby i patenty.
Zacznijmy od kilkumiesięcznego dziecka – niemowlaka, który mimo własnego biletu imiennego podróżuje na kolanach rodzica – dla malucha dostajecie od załogi specjalne mini pasy – które spinacie razem ze swoimi dużymi. Stewardesa przekaże Wam też mniejszą kamizelkę ratunkową / lub będzie ona już przygotowana pod Waszym fotelem.
Taki małemu pasażerowi nie przysługuje duży bagaż nadawany – więc albo uprawiacie mistrzostwo logistyki w pakowaniu, albo dokopujecie dodatkowy bagaż dla siebie. Ja mam za sobą jedno i drugie i powiem, wam, że najlepszym rozwiązaniem jest ograniczyć rzeczy męża i zagospodarować dodatkową przestrzeń dla siebie i dziecka w jego walizce 😉 u nas świetnie się to zawsze sprawdzało ! Gorzej jak lecimy same z dzieckiem … A tak bardziej serio to warto zastanowić się gdzie lecimy – gdy nie jest to bardzo egzotyczna destynacja, to większość rzeczy jak np pampersy czy (ciężkie) mokre chusteczki możemy dokupić na miejscu.
Oprócz bagażu nadawanego mamy podręczny i tu namawiam Was do spakowania się w plecak. Do tego ewentualnie malutka torebka/ saszetka na telefon i dokumenty.
Przy pakowaniu należy założyć , że podróż może się niespodziewanie przedłużyć – przez opóźnienia lotów itd i mieć jednak kilka sztuk więcej pamperów i ubranek na przebranie w razie awarii. Mi z niespełna rocznym Stasiem zdarzyła się nieplanowana noc w hotelu przy lotnisku w Paryżu ( przez anulowany lot do Krakowa) i przyznaje szczerze, że było późno i nie miałam gdzie kupić pieluch … więc „ lecieliśmy” a raczej utknęliśmy na „niezłej rezerwie pampersowej”.
Do podręcznego plecaka warto zabrać też kocyk ( jeśli zapomnicie w większości rejsowych lini lotniczych zawsze można poprosić o koc i poduszkę). Dla znudzonego pasażera przyda się ( nie dużo) ale kilka ulubionych zabawek/ grzechotek i ewentualne przekąski dla dzieci powyżej szóstego miesiąca życia.
Dużo jest pytań i tej kwestii zawsze obawiają się mamy- co z zatkanymi podczas lotu uszkami . Najważniejsze jest przełykać ślinę / więc ratujemy się i przede wszystkim dziecko karmiąc je piersią, butelką lub dając wodę. Starszym podróżnikom można dać cukierka lub lizaka. U nas podczas startowania, lądowania oraz w momentach kryzysowych zawsze najlepszy był cycuś. Zawsze miałam też butelkę wody i ( już później) awaryjne żelki lub cukierki.
Sam lot to jedna kwestia, druga to lotnisko i odprawa. Gdy Stasiek był malutki i latałam z nim sama często zabierałam w podróż tule – takie nosidełko sprawia, że bezpiecznie mając dziecko z przodu, a plecak na plecach możemy przemieszczać się po lotnisku i jeszcze ogarnąć bagaże mając dwie wolne ręce. Matki to są jednak superbohaterki 😉
Co do wózka – to nadal z nim podróżujemy. Mimo, że w domu Staszek już go dawno nie używa to pojazd jest sporym ułatwieniem w podróży i podczas pobytu za granicą.
Wózek przysługuje dziecku bezpłatnie, możecie również dla maluszka zabrać ze sobą fotelik samochodowy ( nosidełko) . Wózek albo nadajemy jako bagaż, albo oddajemy obsłudze w ostatnim momencie – tuż przy wsiadaniu do samolotu ( tak samo z fotelikiem). Co odbioru wózka, to albo dostaniecie go pod samolotem – albo wyjedzie na taśmie z innymi bagażami nadanymi, lub będzie osobny punkt odbioru na lotnisku . To wszystko zależy jakie procedury ma lotnisko, na którym lądujemy. Np w Krakowie wózki zawsze są do odebrania z windy przy punkcie zgłoszeń bagażu zagubionego- zawsze tak jest nawet jeśli np w Amsterdamie czy Barcelonie wózek oddałam załodze wsiadając do samolotu . Warto dowiedzieć się wcześniej jak to wyglada na docelowym lotnisku . Jeśli mamy przesiadkę podczas naszej podróży należy zgłosić podczas nadawania bagażów czy potrzebny jest nam wózek podczas przerwy w lotach czy nie. Często duże lotniska – takie jak np Frankfurt mają dostępne wózki dla pasażerów czekających na przesiadkę na tym lotnisku.
Różne są też zwyczaje na poszczególnych lotniskach odnoście pierwszeństwa rodzin podróżujących z małymi dziećmi. Zazwyczaj jednak latając z maluchem jesteśmy przepuszczani po za kolejką, ale nie zawsze tak jest. Niektóre lotniska mają nawet specjalne punkty kontroli bezpieczeństwa i bramki z kolorowymi kojcami dla dzieci.
Warto sprawdzić przed podróżą praktyczne informacje na temat odwiedzanych lotnisk. W przypadku starszych dzieci dowiedzieć się czy są np jakieś place zabaw ( Schiphol i Warszawa Okęcie to są nasi faworyci ;).
Skoro napisałam już o starszakach to przejdźmy do kolejnego poziomu wtajemniczenia podróżujących rodziców.
Następny etap podróżowania to pasażer zdecydowanie „mowlak” czyli od drugiego roku życia „lata, gada, pełen serwis” … i ma już swoje osobne numerowane miejsce. Nadal takiemu dziecku przysługuje wózek- który bezpłatnie można nadać jako bagaż, lub jak opisywałam wcześniej zabrać ze sobą na pokład. Wcześniejsze wskazówki są jak najbardziej aktualne – no może te po za pampersami 😉 Dla mnie zbuntowany kilkulatek to zdecydowanie bardziej wymagający Podróżnik niż kilku miesięczny ssak przytulony do piersi przesypiający cały lot. Dużo zależy też jak długa jest podróż. Nasza najdłuższa bezprzesiadkowa to Lanzarote – z opóźnieniem ponad 6 h w samolocie.
Na takie rejsy, oprócz zabawek oraz kolorowanek i małych poręcznych gier nie ukrywam, że zabieramy tablet z wgranymi edukacyjnymi aplikacjami i bajkami. U nas „w użyciu” urządzenie jest zdecydowanie mniej niż połowę każdego lotu – ale prawda jest taka, że czasem ratuje sytuacje. Warto też pomyśleć o słuchawkach dla dziecka – Tak naprawdę wtedy nie przeszkadzamy innym np Świnką Peppą oraz dziecko znacznie ciszej ogląda bajkę – unikamy przesadnego pogłaśniania sprzętu aby „zagłuszyć” naturalny szum samolotu.
Ważne jest aby dziecko miało naprawdę najpotrzebniejsze rzeczy w swoim plecaku i te zabawki które można użyć w samolocie oraz czekając na lotnisku. Nie może też być tak że plecaczek jest za ciężki! Ja stawiam w tej kwestii na samodzielność tośJa stawiam w tej kwestii na samodzielność Staśka – każdy nosi swój plecak;-)Fajnie przed wyjazdem spakować taki plecaczek wspólnie aby dziecko czuło że przygotowuje się do podróży i musi wybrać z pośród zabawek, te które zabierze w podróż. Pomyślcie też o praktyce – gra planszowa z kostkami i pionkami odpada, ale np „czarny Piotruś” lub magnetyczna układanka to świetny pomysł. U nas niezmiennie hitem są „magnetic box” firmy Janod.
Jeszcze ostatnia kwestia rodzaj lotu – najbardziej komfortowe ( względem samolotu oraz posiłków czy możliwych zakupów na pokładzie) są oczywiście loty rejsowe. W czarterach często wyglada to dużo gorzej – warto się na to przygotować i np. lepiej zrobić kanapki dla dziecka na podróż, niż się denerwować, że maluch jest głodny. Wakacyjne czartery latają też często o dziwnych nocnych porach i restauracje czy bary na lotniskach często są zamknięte.
W czarterach jest niestety jeszcze jedna odczuwalna różnica- klaskający po lądowaniu polscy pasażerowie 🤦🏻♀️najbardziej obciachowy zwyczaj latający Polaków… Staszek od małego wie, że nie klaskamy jak lecimy na wakacje bo „pilot wie co robi” 👌🏻 więc kochani- nie klaskamy 😉
Jeśli macie jeszcze jakieś praktyczne rady lub pytania – piszcie proszę ! Mam nadzieje, że nasze podróżnicze wskazówki lotnicze będą przydatne i przed Wami będą same udane rodzinne (od)loty !
Zdjęcia są naszym rodzinnym podróżniczym archiwum zbieranym od ponad czterech lat 😉 Część z tych kadrów widzieliście już na moim profilu Instagramowym
5 grudnia, 2019share
Klaskanie po wylądowaniu nie jest bynajmniej polskim zwyczajem. Robią to Włosi, Hiszpanie, Portugalczycy, a nawet Niemcy. Pilotom to nie przeszkadza, bo…za drzwiami kokpitu tego nie słychać, a obsługa samolotu jest do tego przyzwyczajona.
Ostatnio odkryłam, że klaszczą także Ukraińcy – zważywszy na fatalny stan nawierzchni lotniska w Odessie jest to w pełni zrozumiałe.
Bardzo nie lubię takiego przypinania łatek Polakom…
Dziecku do 2 lat rowniez przysluguje bagaz:)
Bardzo ciekawy wpis! Też podróżujemy z roczniakiem, na tyle ile możemy sobie pozwolić. Klaskanie rowniez jest dla nas passe 😉 , ale z takich ciekawostek ostatni nasz lot byl samolotem wypelnionym w calosci przez Szwedow i tylko nasza Trojka Polakow i ku naszemu zdziwieniu po wylądowaniu klaskali🤷🏻♀️🤭
Pozdrawiam!
Lubię od czasu do czasu poczytać Twojego bloga😊