apel spod ściany

Ogrom emocji, uczuć i strachu to była mieszanka w moim sercu i głowie przed publikacją ostatniego tekstu o życiowo- macierzyńskiej ścianie. Dużo mnie to kosztowało ale warto było! Dziękuję za taki odbiór, za każdą historię, za wylane wspólnie łzy… Nie jestem i nie wiem czy kiedykolwiek będę gotowa ze szczegółami opisać naszą historię. I o tym właśnie chcę dopisać ciąg dalszy… Choć otwarcie nakreśliłam sytuację i zdiagnozowany problem, to nie mam ani potrzeby ani obowiązku opisywania ze szczegółami osobistego dramatu.

Zarówno w życiu realnym, jak i w internetowych rozmowach poruszając temat problemów z płodnością równie często jak „musicie odpuścić” słyszałam rzucane z lekkością: zróbcie inseminację lub spróbujcie in vitro. Jakby to było magiczne zaklęcie czy też złote lekarstwo. W takich sytuacjach następuje ciąg dalszy rosnącej ściany nie do pokonania. In vitro, inseminacja i inne procedury to długotrwałe, bolesne, obciążające i (za sprawą obecnego) rządu bardzo kosztowne procesy. To nie jest jeden zabieg, jedna wizyta niczym w sklepie, gdzie „kupujesz sobie spełnienie marzeń”. Szukanie przyczyn problemów, czyli cała diagnostyka niepłodności to również długa i trudna droga dla każdej pary. Tam jest więcej pytań niż istnieje odpowiedzi, tam za każdym zakrętem ściana staje się coraz wyższa… Ściana spod której apeluję o więcej empatii i mniej pytań oraz „dobrych rad”.

ps

koleżanko dzielnej kobiety, nie pytaj, nie radź… bądź. Nie pocieszaj, nie przytaczaj przykładów jak innym się udało… inni to (przecież) nie ja, dzielna kobieta.

Zdjęcia wykonała Kasia Bonczek Happy Factory

delikatna biżuteria to oczywiście Apart