odłożone
Nie jestem typem człowieka, który permanentnie przesuwa i odkłada wszystko w czasie, na tzw. „później”. Raczej żyję i działam w systemie tu i teraz planując najbliższą przyszłość. Ostatnio złapałam się jednak na tym, że nie zupełnie tak jest… Proces leczenia niepłodności i wielomiesięczna (a raczej kilkuletnia) walka o kolejną ciążę sprawiła, że mimowolnie działał u mnie schemat odkładania spraw na po ciąży, jak urodzę… Mówię tu o drobiazgach takich jak wymarzona seria depilacji laserowej („ale nie zacznę bo zaraz będę w ciąży”… powtarzałam to od jakichś trzech lat, a jak już wykupiłam pakiet zabiegów, to co miesiąc mówiłam sobie „może w tym miesiącu już nie będę mogła wykonać serii więc to był bezsensowny zakup”. Tak samo odłożyłam w czasie kilka podróży oraz dwa ważne projekty zawodowe. Tym sposobem od kilku lat systematycznie odsuwałam w czasie różne sprawy wierząc, że będzie dla nich przestrzeń w bliżej nieokreślonej przyszłości, z naciskiem na bliżej. Gdy jednak ta przyszłość okazuje się dalsza i bardziej nieokreślona… dociera do Ciebie, że trwasz w trybie zawieszenia. O tak!, zawieszenie, takie życiowe zatrzymanie w wielu strefach jest nieodzowną cechą leczenia, w którym jesteśmy z Andrzejem i ze Stasiem, bo choć czynności medyczne skupione są na mojej osobie, to aspekty emocjonalne tej drogi dotykają nas wszystkich.
Często słyszę rady: „jak odpuścicie i przestaniecie o tym myśleć to się uda”… chyba bardziej mnie tylko wkurza usilne wciskanie modlitwy, oraz rzucane luźno: to zróbcie in vitro. Sęk w tym, że in vitro to nie magiczne zaklęcie… i właśnie to cholerne in vitro „robimy” od miesięcy… dlatego ciężko nam odpuścić. Ciężko jest nie myśleć gdy przyjmujesz leki, robisz kolejne badania i przechodzisz kolejne zabiegi oraz wydajesz następne tysiące… Starasz się w tej całej machinie, w tym skomplikowanym procesie żyć normalnie … ale cóż, chcąc nie chcąc tkwisz w życiowym zawieszeniu. W międzyczasie, który z każdym miesiącem staje się coraz dłuższy i dłuższy… Odkładasz, przekładasz, odpuszczasz i dostosowujesz się do harmonogramu leczenia.
W tym roku, mimo jeszcze intensywniejszego leczenia i starań postanowiłam na przekór nic nie odkładać! A raczej dokładać coraz więcej zadań i wrażeń do swojego życia. Jeśli trzeba będzie coś przerwać z powodu ciąży, to to zrobię z największą przyjemnością. Dość mam już trwania w tym zawieszeniu, przeczekiwania życia. Przecież powtarzam zawsze, że życie jest tylko jedno i naprawdę chcę je dobrze wykorzystać. Nie jest to łatwe postanowienie, ale zbyt wiele spraw mam odłożonych. Napisałam ten tekst dwa dni temu i dzień później dostałam zupełnie nową niespodziewaną propozycję zawodową. Jeszcze niedawno pewnie odłożyłabym ten projekt… ale nie w tym roku! Dlatego najbliższe miesiące będą intensywne i mam nadzieję nie raz Was i siebie samą zaskoczę! Dość już odkładana. Możliwe niech będzie tylko zakładanie, że wszystkie plany uda się zrealizować… w swoim czasie.
fot. Kasia Boczek Happy Factory
Biżuteria APART
Sukienka MKTP
26 stycznia, 2022share
Też zrobiłam sobie takie postanowienie pod koniec tamtego roku – po wielu miesiącach starań, kolejnym nieudanym in vitro. Jednego synka z in vitro mam (tez Stasia;)) i myślałam, że przy drugim dziecku i pójściu dokładnie taką samą ścieżką szybko uda mi się zajść w kolejna ciąże.. Niestety okazuje sie, że to nie jest takie proste i nie zawsze sie udaje:/ Tez całe życie podporządkowaliśmy pod leczenie, więc doskonale Panią rozumiem.
jak widać wiele nas łączy ! Ja też myślałam, że z drugą ciążą pójdzie gładko… Niestety nie na wszystko mamy wpływ, ale możemy wyjść z sytuacji zawieszenia i cudownie, że też masz takie postanowienie! trzymam mocno kciuki!
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że również tkwię w takim zawieszeniu. Zabiegi depilacji laserowej nie, bo co jeśli się uda, organizacja wesela nie, bo co jeśli będę w ciaży. Treningi i wyjścia do znajomych również odkładam na po ciaży 🙈
czasem w czyjejś historii możemy przejrzeć się jak w lustrze… 😉
Przechodziłam tą samą drogę. Z córką całkiem szybko się udało:3 transfer 1 procedura. Myślałam ze z drugim łatwiej pójdzie, ale bardzo się myliłam.. 4 lata walki. Całe życie kręciło się wokół transferów, wszytko odkładałam. W końcu doszłam do ściany i stwierdziłam ze przestaje odkładać, poddaje się. Zabieram 2 ostatnie zarodki i kończę przygodę. Miałam kupiony wyjazd na narty, zaczęłam zajęcia na basenie i siłowni. Zaczęłam w końcu żyć swoim życiem i robić to na co nigdy nie miałam czasu. W międzyczasie „poszłam”po 2 pozostałe zarodki i mój syn ma już 1,5 roku🙈 dodam ze był to 15 transfer. 3 procedury… Czytaj więcej »
Trochę jakbym o sobie czytała… i oby zakończenie było takie samo!
Pani Patrycjo, proces in vitro mnie nie dotyczy, ale też staramy się z mężem o dziecko. Od dwóch lat. I też wszystko odkładałam, bo co będzie jak zaraz się uda. Przeczytałam wpis i dokładnie tak samo postanowiłam w tym roku myśleć. W związku z tym zapisałam się na kurs, który odłożyłam dwa lata temu, i który tyle samo będzie trwał. W tym roku zaczynamy również budowę domu. Niech się dzieje co chce. Mam 32 lata, chcę działać teraz 🙂
każda z nas ma swoje okoliczności życiowego zawieszenia, ale powód ten sam… dlatego działaj i nie odkładaj! ja też mam taki plan <3
Oj tak! Ja odkładam w ten sposób aparat na zęby, po przecież zaraz będę w ciąży i nie będę mogła robić Rtg. I tak 3 rok…
u mnie takie zawieszenie i odkładanie trwa też trzy lata…dlatego koniec z odkładaniem!
Mam podobnie z tym odkładaniem, a to dentysta a to ortodonta bo będę w ciąży to lepiej poczekać i to trwa i trwa. U nas inna sytuacja bo mąż za granicą i jak przyjeżdża to akurat nie w te dni co trzeba. Odliczam kiedy to rzuci i wróci do pl
rozumiem… każda z nas ma inne okoliczności zawieszenia… życzę Ci aby jak najkrócej ono trwało!