Rodzinny dzień
Dzisiaj wybierzemy się ze Stasiem na cmentarz, a w zasadzie dwa cmentarze i będziemy zapalać znicze na grobach naszych bliskich. Dla mnie to coroczny symboliczny spacer, a stawiane światełko pokazuje, że pamiętamy i ciepło myślimy, o tych którzy odeszli. Święto zmarłych jest okazją aby spotkać się z rodziną i powspominać, tych których już fizycznie z nami nie ma. Ja wierzę, że nie odeszli jednak całkiem i żyją w nas, w naszych wspomnieniach, a w niektórych w trochę bardziej widoczny sposób…
Każdy z nas jest wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Jednak geny robią swoje i każdy ma w sobie czasem mniejsze, a czasem większe podobieństwa do innych członków rodziny.
Mój syn Stanisław jest fizyczną kopią mojego taty Janusza i tym samym dziadka Mariana, który niestety prawnuka już nie poznał. Życie napisało scenariusz jak w tekście Michała Zabłockiego:
„ Jestem synem mego ojca
jestem ojcem mego syna
każdy z nas osobno wzięty
całą resztę przypomina …”
Panów Mariana, Janusza i Stanisława łączy nie tylko fizyczne podobieństwo. Im Stasiek jest starszy tym więcej tych niefizycznych wspólnych cech widzę i przyznaję, że czasem czuję, że genetyka to po prostu magia ! Moja mama często powtarza „z genami nie wygrasz” i zdecydowanie coś w tym jest !
Z dziadkiem Marianem moje najprzyjemniejsze wspomnienia to te z pierwszych wspólnych nart, choć na początku narzekałam na buty narciarskie nazywając je „ciężarami” 🙂 Ale to dzięki dziadkowi i jego determinacji na „oślej łączce” bez wyciągu zawdzięczam pierwsze narciarskie umiejętności. Stasiek w zeszłym roku również stawiał pierwsze narciarskie kroki ( choć w jego wypadku to od razu szusy) pod okiem swojego dziadka. Tradycja to tradycja 😉
W tym roku odeszła moja babcia Zosia. Przyznaje uczciwie, że było wiele momentów, w których nie potrafiłyśmy się dogadać, ale tak wyglada prawdziwe życie. Już od kilku lat brakuje mi jej wypieków i najlepszych na świecie babeczek z musem poziomkowym. Choć długo wydawało mi się, że z Zofią totalnie się różnimy to okazało się, że tak jak ona uwielbiam piec słodkości i po cichu mam nadzieję, że jednak odziedziczyłam po niej trochę talentu w tej dziedzinie !
Dzisiaj również ze Stasiem odwiedzimy grób mojego dziadka Stanisława. Już wiecie skąd pomysł na imię dla mojego synka ! Z dziadkiem Staszkiem byłam bardzo blisko. Choć nie był to typ przytulającego i czułego dziadziusia. Dla mnie dziadek zawsze był takim prawdziwym, choć momentami szorstkim mężczyzną. W sumie trochę tak musiał żyjąc z samymi kobietami : trzy córki, pięć wnuczek … Tak bardzo żałuję, że nie poznał wyczekiwanego chłopaka w rodzinie, prawnuka! Ponieważ babcia z dziadkiem przez wiele lat mieszkali w tym samym domu co my to mamy wiele wspólnych wspomnień. Takich zwykłych codziennych oraz wyjątkowych okazji. Każdą radość, ważne wydarzenie świętowaliśmy razem. Najpiękniejsze kwiaty jakie dostałam w moim życiu od mężczyzny to zdecydowanie wielkie czerwone róże na osiemnaste urodziny od dziadka Stanisława.
Z dziadkiem Staszkiem każde urodziny były wyjątkowe … bo obchodziliśmy je wspólnie ! Zarówno On jak i ja urodziliśmy się w prima aprilis ! I zarówno pierwszy kwietnia w 1990 roku jak i 63 lata wcześniej wypadły w niedzielę. Dlatego przez osiemnaście lat każde moje urodzinowe zdjęcie było z dziadkiem i dwoma tortami. A te ostatnie wspólne urodziny dla mnie były osiemnaste a dla dziadka osiemdziesiąte pierwsze … Oprócz tego samego imienia już teraz wiem, że Stasiek Sołtysik tak samo jak Staszek Kłak uwielbia słodycze i kocha prababcię Irenkę.
Dzisiejszy dzień skłania do wspomnień i wzruszeń, których nie brakowało mi pisząc dla Was ten tekst. Ale pierwszy listopada nie powinien być smutnym dniem. Niech będzie bardzo rodzinny !
Zdjęcia wykonała Kasia Bonczek
http://happyfactory.com.pl
Moja sukienka Just Paul
biżuteria Apart
Ogrodniczki i koszula Staśka https://www.cartersoshkosh.pl
1 listopada, 2019share