Santorini
Grecja, a szczególnie greckie wyspy zajmują wyjątkowe miejsce w moim sercu. Odwiedziłam już Rodos, Cypr, Korfu, Zakynthos, Kretę – wiele z tych wysp kilkukrotnie. Raz zatrzymywaliśmy się w rodzicami w Grecji kontynentalnej.
Na Krecie spędzam wakacje drugi rok z rzędu. Tym razem w zupełnie innym miejscu wyspy i chyba jest jeszcze piękniej niż poprzednio ! Napewno plaże są ładniejsze. Rok temu mieszkaliśmy niedaleko Heraklionu, a teraz jesteśmy w okolicach Makrygialos.
Uwielbiam grecki klimat, jedzenie i przepiękny kolor morza. Nawiazując do naszej tegorocznej Bułgarii … to nie ma porównania ! Naprawdę. Trochę dłuższy lot, ale to co oferuje Gracja jest niesamowite. Zdecydowanie jest to przyjaźniejszy kraj i jeśli znajomi pytają mnie gdzie jechać na wakacje z małym dzieckiem to zawsze polecam Grecję.
Santorini to było moje marzenie od dawna i wczoraj wreszcie je spełniłam razem z Alą i Stasiem.
Chciałam zobaczyć tą wyspę nie tylko ze względu na piękne i charakterystyczne zdjęcia,które oglądałam na instagramie ale również fascynowała mnie historia wulkanicznej wyspy zniszczonej doszczętnie a następnie odbudowanej przez ludzi po erupcji wulkanu. Ktoś w komentarzach na moim instagramie napisał, że Santorini to takie dzieło sztuki i miał rację. Wczoraj spędziliśmy tam jedynie kilka godzin ale jestem pewna, że jeszcze wrócimy w to wyjątkowe miejsce na dłużej ! Napewno o innej porze, na przykład na wiosnę gdy zdecydowanie jest mniej ludzi. Jednak mimo tłumów jestem absolutnie zachwycona ! Jest coś magicznego w tej architekturze, biało- niebieskich budynkach i widokach … bałam się, że to miejsce jest „przereklamowane” ale absolutnie nie ! Jest takie greckie … ale inne ! Wyjątkowe. Wczoraj tylko zaostrzył mi się apetyt na Santorini.
Co do technicznych i praktycznych informacji o naszej wycieczce to wykupiliśmy ją na miejscu w naszym biurze podróży Tui. O 5 rano mieliśmy transport do portu w Heraklionie, z którego ogromnym katamaranem o godzinie 8 wypłynęliśmy do Santorini- gdzie dotarliśmy po niecałych dwóch godzinach rejsu. Na miejscu autokarem razem z przewodnikiem odwiedziliśmy dwa najważniejsze miasta Thira i Oia. W każdym z miast spędziliśmy niecałe 3 h. Tak naprawdę taka wycieczka jest nastawiona na samodzielny spacerowanie i podziwianie widoków, które zapierają dech w piersiach. Jeśli chodzi o zdjęcia to czasem jest kolejka do odpowiedniego kadru… i tak naprawdę najwiecej pięknych obrazów mam w sercu, chociaż oczywiście kilka pamiątkowych fotografii udało się nam zrobić.
Sama wyspa ma trochę ponad 90 km2, więc jeśli chodzi o powierzchnię i komunikację to moementami czułam się jak na półwyspie helskim – gdzie jest tylko jedna wąska droga. Przed wycieczką pytałam koleżanki, która wcześniej była na Santorini i za jej namową nie brałam wózka dla Stasia- rodzice, którzy zdecydowali się wziąć pojazdy dla swoich dzieci mieli naprawdę niełatwe zadanie i części bardziej męczyli się z wózkiem niż bez niego. To taka techniczna uwaga na rodziców z maluchami, którzy planują wycieczkę. Staś w zasadzie z wózka już nie korzysta ale jeśli miałabym się wybrać na Santorini z maluszkiem to na pewno wzięłabym nosidełko, a nie wózek. Ostatnia kwestia to koszt takiej wycieczki : dorośli 185 euro, dzieci do 12 roku życia płacą połowę z tej kwoty. Ocenę czy jest to wysoka czy niska cena pozostawiam każdemu – dla mnie była to cena spełnienia marzenia, a te jak wiemy są bezcenne! 😉
Moja sukienka https://justpaul.pl/
Torebka https://ochnik.com/
13 sierpnia, 2019share