Twarde lądowanie
Zakładając tego bloga postanowiłam sobie ( z resztą tak samo jak w przypadku moich postów na instagramie), że będę z Wami szczera. Jeśli dzieje się coś złego to nie udaję, że jest idealnie… Z drugiej strony zachowuje sferę prywatności i nie chcę się tłumaczyć ani wyjaśnić dokładnie co się dzieje.
Nie o to przecież w tym wszystkim chodzi.
Powrót z wakacji nazwałabym twardym lądowaniem. Dowiedziałam się o chorobie jednej z najbliższych osób, a w środę odeszła moja babcia… i choć to pierwsze jest ogromnym szokiem, a to drugie – mimo, że byłam w pewien sposób gotowa to po prostu boli. Ale muszę się trzymać.
Odkąd jestem mamą to takie wydarzenia są dla mnie jeszcze trudniejsze i zyskują nowy wymiar- jak przedstawić to Stasiowi , jak go ochronić, jedocześnie wiedząc, że nie odizoluję go od rzeczywistości… Co on rozumie, na ile rozumie…?
Jedno jest pewne: taki maluch silnie odczuwa moje emocje, emocje najbliższych. Nie ukrywam, że jest mi smutno czy bardzo trudno , ale pokazuje mu, że jestem silna, że dam radę i za wszelką cenę nie chce zaburzyć jego poczucia bezpieczeństwa. Jako mama zawsze chcę być dla swojego dziecka właśnie takim gwarantem bezpieczeńtwa.
W dniach kiedy czuję, że nie jestem w stanie całkowicie ukryć moich emocji widzę, że Staś też to odreagowuje… nie ganię go wtedy za histerię z byle powodu, lub nadmierną złość- pozwalam aby nie dusił uczuć w sobie.
Z drugiej strony tłumaczę mu z jakiego powodu jest mi smutno. Nie udaję przed nim i myślę, że to jest bardzo ważne.
Z dziećmi trzeba być szczerym choć niekoniecznie mówić im całej prawdy 😉
Najbardziej rozczula mnie kiedy świadomie Staś chce być dla mnie wsparciem i mówi : kiedy przytulę cię mamusiu tak jak ty mnie przytulasz to od razu będzie ci lepiej. I jest mi lepiej … ❤️
piękne pełne miłości fotografie wykonały FOTOSISTER
13 kwietnia, 2019share
Tak bardzo Cię rozumiem… W styczniu odeszła i moja babcia… i choć wiedziałam, że to nastąpi to jednak nigdy nie jesteśmy w stanie przygotować się na czyjeś odejście… jako, że z nią mieszkałam( A więc przeżyłam całe swoje życie – 29lat) to do tej pory czuję pustkę… wierzę jednak, że jest teraz moim Stróżem! Moim i Hanuśki! I oprócz bólu po jej odejściu los mi sprzyja…czuję, że to właśnie jej zasługa… trzymam bardzo mocno kciuki za Ciebie i Twoją rodzinę! Wszystkiego dobrego!:*