wyjątkowe święta
Święta wielkanocne w tym roku będą bez wątpienia niezapomniane. Sytuacja jest wyjątkowa, więc i warunki świąteczne są wyjątkowe. Niekoniecznie w pozytywnym sensie. Jakoś tak jest, że jeśli coś stracimy to dopiero wtedy tak naprawdę to doceniamy. Wiele dni temu straciliśmy swobodę i poczucie bezpieczeństwa. Mam nadzieję, że dzięki tym stratom i niedogodnościom nie utracimy zdrowia.
Jest trudno i nie będę pisać Wam, że jest cudownie i dostrzegam same pozytywy. Funkcjonuję, staram się działać ale nie umiem w pełni dostosować się do sytuacji. Przestrzegam wszystkich reguł, zdecydowanie siedzę w domu, ale nawet praca, którą przecież do tej pory głównie wykonywałam zdalnie stała się dla mnie problemem… w wielu momentach czuję niemoc. Na blogu mam dla Was pięć rozpoczętych i niedokończonych wpisów… chciałabym je dokończyć, ale naprawdę nie potrafię. Wszystko zajmuje mi dużo więcej czasu niż zwykle… Mój organizm po prostu od wielu dni funkcjonuje w trybie awaryjnym ( czyli w trybie silnego stresu).
Owszem staram się przede wszystkim doceniać i podkreślać to co dobrego mam każdego dnia, ale nie jest tak, że czuję się dobrze w obecnej sytuacji. Też martwię się o pracę, o przyszłość, a przede wszystkim o zdrowie najbliższych. Wielkanoc w mocno okrojonym składzie i bez ukochanej siostry wydaje mi się… bez sensu. Z drugiej strony patrzę w błękitne oczy mojego synka i wiem że za wszelką cenę trzeba dla niego zachowywać normalność. Więc i w tym roku będą pisanki, koszyczek i nawet mocniej niż zwykle celebracja i docenienie czasu z najbliższymi.
Jeszcze przed kwarantanną udało nam się zrobić sobie pamiątkową świąteczną sesję. Oprócz pięknych kolorowych kadrów ( które teraz mogliśmy przekazać między innymi ukochanej prababci Stasia) to był to dla nas cudowny czas i bezcenne chwile beztroski jakich ostatnio naprawdę niewiele.
Zawsze powtarzam, że zależy mi na tym aby dzieciństwo Stasia było właśnie bardzo beztroskie i kolorowe. Robię to co mogę, aby wciąż takie było, ale prawda jest taka że rozumny niespełna pięciolatek zadaje tak wiele pytań i wiele rozumie. Staś często wkurza się na to, że nie może iść do przedszkola i tęskni za swoimi kolegami… ja wkurzam się na to że nie mam chwili dla siebie, nie mam godziny ciszy aby odpowiedzieć na maile, a gdy omawiam telefonicznie umowę akturat w tym momencie jestem niezbędna mojemu synowi, który co dwie minuty wisi na mojej nodze (oczywiście nie robi tego w ciszy). Przyznam, że bywam bardziej zmęczona niż w takie dni kiedy „w normalnym trybie” załatwiałam dwa razy więcej spraw i co chwilę się przemieszczałam.
Daleko mi do narzekania ale po prostu (co wcale nie było takie łatwe w konflikcie z moim perfekcjonizmem) pozwalam sobie na chwile słabości. Na to, żeby przyznać, że mi źle, że się boje… aby po chwili otrzeć łzy i znów przejść w tryb zadaniowy. Nie ma innego wyjścia i naprawdę staram się wierzyć, że będzie dobrze. Inaczej, ale dobrze. A następne święta będą naprawdę wyjątkowe- bo spędzimy je w pełnym składzie, wszyscy razem.
Zdjęcia Izabela Pluskwa Fotografia Fotsika
spodenki Stasia Uszyte
Nasze uszka i koszyczek Stasia to Meri Meri zakupione na Hlonda6
10 kwietnia, 2020share