niepewność
Niepewność to uczucie, które nie tyle dominuje, co mam wrażenie ostatnio mocno atakuje mnie w wielu aspektach i pojawia się na różnych płaszczyznach mojego życia.
Niepewnie czuję się wciąż w nowej (po)pandemicznej rzeczywistości. Bo czy to naprawdę już koniec? Czy to jest ta „normalność” na którą czekaliśmy walcząc z koronawirusem? Czy jest bezpiecznie? Z jednej strony ostrożnie wstrzymujemy się z wakacyjnymi wyjazdami czekając z Andrzejem na drugą dawkę szczepionki i odkładając ewentualny urlop na mniej zatłoczony wrzesień, a z drugiej strony ostatni weekend w Łodzi na gali Hasztagi Roku pokazał jak bardzo brakowało mi przez ostatnie miesiące ludzi, jak swobodnie czułam się mogąc uściskać znajome osoby, przywitać się podając rękę… Dwa lata temu to była normalność, której nie docenialiśmy, a dziś jest to wyjątkowa i celebrowana sytuacja po miesiącach lockdownu, izolacji i obostrzeń.
Niepewność również uparcie wkrada się w moje serce gdy Staś pyta kiedy będzie miał rodzeństwo. Nie potrafię (jak chociażby jeszcze rok temu) zapewniać go, że już niedługo… I choć powiększenie rodziny to nasze wspólne marzenie, to coraz częściej czuję, że mimo wszystko jest ono nierealne. Nie jestem (jeszcze) gotowa aby odpowiedzieć w całości naszą historię, bo jest we mnie cień nadziei i się nie poddaję… Ufam medycynie. Jednocześnie tak jak napisałam bardzo szczerze w intymnym w tekście kapusta (czasem głowa pusta) nie chcę być nieszczęśliwa i sfrustrowana jeżeli nie będę miała możliwości zostania mamą po raz kolejny. Doceniam to co mam! Wiele dziewczyn chorujących tak jak ja na endometriozę i doświadczających bolesnej kobiecości nie ma przecież żadnej szansy na macierzyństwo… Tak, tu niepewność jest najbardziej bolesna.
Przejdźmy jednak do pewności w tej niepewności. Wspomniany już przeze mnie ostatni weekend spędziliśmy w towarzystwie internetowych twórców, którzy przyjechali do Łodzi na galę. Często sama poddaje się zarówno własnym kompleksom jak i złośliwościom ze strony innych ludzi, tracąc wiarę w to co robię. Przecież „praca w Internecie to nie praca”… Mój mąż wiele lat temu zaczynając pracę w radiu, a później w telewizji też słyszał aby znalazł sobie „normalną pracę”. Na szczęście w obecnych czasach zarówno praca w tradycyjnych mediach jak i internetowych social mediach nie jest niczym wyjątkowym i z biegiem czasu staje się coraz bardziej szanowana. Choć wiem, że taką społeczną świadomość jeszcze długo będziemy w pełni budować.
Nie warto porównywać się przesadnie, patrzeć samymi statystykami. Bo dla mnie każdy mój odbiorca to nie jest liczba, a prawdziwa osoba. Komentarz czy wiadomość to przecież realna interakcja, choć dziejąca się w wirtualnym świecie. Zasięgi ? Oczywiście, że mają znaczenie jednak goniąc za kolejnymi liczbami mam wrażenie, że tracimy siebie i autentyczność, która w sieci jest bezcenną walutą. Podsumowując, w tych niepewnych czasach i można by rzec w bardzo niepewnej profesji czuję się coraz bardziej pewnie i stabilnie. To natomiast jest dla mnie ogromnym sukcesem.
Szczerze wierzę w to co robię i w to co publikuję. Doceniam każdą osobę, która chce towarzyszyć nam w fragmentach codzienności jakie udostępniam. Starannie akceptuję i odrzucam oferty współpracy, chcąc tworzyć wartościowe publikacje zgodne z moimi przekonaniami i życiem. Czy jestem w sieci dla pieniędzy? Zdecydowanie nie! Choć oczywiście pieniądze się pojawią. Jestem tu, bo więcej jest pewności i przekonania do mojego działania niż niepewności, która mnie czasem dopada. Zawodowo więc, nabieram coraz więcej pewności w tej życiowej niepewności.
Zdjęcia Izabela Pluskwa Fotiska
moja stylizacja
sukienka Zara
kapelusz Le Szapo
Biżuteria Apart
Buty Glamoursy
Staś
cudne ogrodniczki Zara
sandałki Mido shoes
7 lipca, 2021share
Jak dobrze to znam… comiesięczną nadzieję że pomimo wiem że to nie możliwe to liczę na cud. Wiem jak boli każde pytanie. Ja nauczyłam się już odpowiadać prawdziwie że nie każdy może mieć 2 dziecko. Nawet jeśli bardzo tego pragnie. Najtrudniej odpowiadać starszemu dziecku które pyta czy napewo chce mieć jeszcze dzieci, bo może gdybym chciała mocniej to by się udało 🙄Trzymam za was kciuki 🙂 bo podobno marzenia się spełniają a cuda się zdarzają 😉❤️
Masz rację, że w tym wszystkim najtrudniejsze i najbardziej rozdzierające serce są wyjaśnienia dzieciom… mi czasem trudno Staszkowi spojrzeć w oczy gdy tak szczerze prosi o rodzeństwo, czuję jakbym zawiniła… a przecież to nie jest prawda.
Życzę wytrwałości w dążeniu do upragnionego celu 🙂
Brawo za tekst ..ten i poprzednie.
Naprawdę czyta się znakomicie.
bardzo dziękuję! zarówno za wsparcie jak i dobre słowo <3
Ja jestem już po narodzinach drugiego dziecka i podzielam twoje obawy. To ze są jakieś problemy to w gronie kochających ludzi nie wypadają się ta duże. Pójdź na moja radą. Nie stresuj się, kochaj się z mężem jak najczęściej i korzystaj z tej bliskości. Przyznał ze to najlepsza cześć w powstawaniu nowego życia. A dodatkowo same zdrowie. Myśle ze ten wspólnie spędzony czas bardzo zaprocentuje wam na plus. Im częściej tym lepiej. A nie przejmuj się porażkami. W tym nie jest to najważniejsze.
hmm… u nas bez medycznego wsparcia nie ma szans na ciążę, więc wrzucenie na luz nie pomoże… ale z drugiej strony oboje mamy podejście „nie za wszelką cenę”
Bardzo fajnie się czyta
Wierzę że wszystko dobrze się ułoży dużo szczęścia życzę pozdrawiam serdecznie
Dziękuję bardzo